Naleśniki smażone na maśle z nadzieniem ricottowo-jogurtowym
podane z malinami i czerwonymi porzeczkami, posypane amarantusem ekspandowanym
~~*~~
Od razu jak wstałam zamarzyły mi się naleśniki. I po raz pierwszy wyszły idealnie, może to zasługa masełka? Były delikatne, maślane i rozpływające się w ustach. Naprawdę aż żal w sercu człowieka ściska jak się kończą. Mogłabym je jeść bez końca. Naleśniki zdecydowanie są lepsze jak są smażone na jakimś tłuszczu.
Ooo, tak... maślane najlepsze! :D
OdpowiedzUsuńNaleśniki, pysznie, możesz mi podesłać. ;)
OdpowiedzUsuńu mnie też na masełku przeważają ^^
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają, moje dzisiejsze śniadanko było w sumie podobne :) Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńNo na maśle są najlepsze, jeszcze jak zrobi się taka podpieczona, chrupiąca skórka na wierzchu. Omomom <3
OdpowiedzUsuńPycha! A z malinkami najlepsze!
OdpowiedzUsuńNo jasne, że tak! Bez dwu zdań te na maśle są pyszne, w imię czego rezygnować z takiego pysznego dodatku, skoro smażone są rozpływające się w ustach... :)
OdpowiedzUsuńukradłabym ci jednego :)
OdpowiedzUsuńno pewnie, że na masełku najlepsze :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak naleśniki na śniadanie ;D
OdpowiedzUsuńNa maśle najlepsze - zgadzam się w 100 % !
OdpowiedzUsuńwszystko odsmażane na maśle jest lepsze :D
OdpowiedzUsuńJa jadam wyłącznie smażone na maśle , wtedy mają taki niepowtarzalny smak :)
OdpowiedzUsuńTak te na maśle, są najlepsze, dobre wychodzą również gdy stopione masło dodamy bezpośrednio do ciasta polecam :)
OdpowiedzUsuńPysznie nadziane naleśniczki, uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńpychota !! tak smacznie podane ;) dziś z całą pewnością robię nalesniki ;p
OdpowiedzUsuń